Wszystko zaczęło się tak: pewnego wieczora, gdy zmęczona codziennymi obowiązkami czekałam na Krystka usypiającego dziewczynki, chwyciłam za telefon i weszłam na booking. Potrzebowaliśmy czasu dla siebie, bez obowiązków, bez ciągłej gonitwy, bez bycia ciągle dla innych, a wcale dla siebie. Nie analizując zbytnio ani terminu ani destynacji trochę na ślepo zarezerwowałam nam tygodniowy pobyt w Chorwacji. Gdy Krystek zszedł z góry, oznajmiłam mu radosną nowinę. Popatrzył na mnie, wziął telefon do ręki, przyjrzał się tej rezerwacji i niewiele mówiąc zmienił północ Chorwacji na południe (Rovinij na Makarską) , a tydzień na 10 dni. 🙂 I tym sposobem zupełnie spontaniczny wyjazd zamienił się w cudowny, rodzinny czas w przepięknych okolicznościach przyrody. Ale po kolei.

Odwiedziliśmy Chorwację pod koniec maja i stwierdzamy jednogłośnie, że to idealny termin na tego typu wakacje. Pogoda cudowna, słoneczna i bezdeszczowa, ale jeszcze bez okropnych upałów, woda w morzu znośna (mogłaby być odrobinkę cieplejsza, ale nie narzekaliśmy), turystów bardzo mało, podróż samochodem bez korków! Co w sezonie raczej się nie zdarza.
Wyruszyliśmy w drogę późnym wieczorem, bo najlepiej nam podróżuje się nocą. Temperatura odpowiednia, drogi puste, dzieci przesypiają dwie trzecie podróży w związku z czym omija nas nieustanne sztampowe pytanie „daleko jeszcze?” i „kiedy będziemy”, a i rzeczy umilających podróż dziewczynkom nie trzeba brać zbyt dużo. Ponadto skoro śpią, to nie wołają o postój na siku, piciu czy cokolwiek innego, więc pędzimy, póki sił nam wystarczy i zmęczenie nie dopadnie. Mieliśmy do pokonania 1200 kilometrów, a nasza podróż trwała 14 godzin, w trakcie których zrobiliśmy dwa krótkie postoje i jeden dłuższy (godzinny). Jeśli chodzi o winiety to zakupiliśmy je jeszcze przed wyjazdem, przez internet, żeby już nie tracić czasu w trakcie podróży. Każde państwo ma swoją stronę internetową do zakupu winiet (Austria tutaj i Słowenia tutaj ). Co do postoju, to naszym zdaniem obowiązkowym punktem na odpoczynek już w Chorwacji, w trasie do Dalmacji jest przepiękny punkt widokowy położony przed Szybenikiem (tu dokładna lokalizacja). To doskonałe miejsce na przerwę w podróży i przedsmak prawdziwego chorwackiego piękna.

Dotarliśmy do Makarskiej po godzinie 14, więc idealnie aby móc się zakwaterować w naszym apartamencie. I tu kolejna polecajka, bo jeśli szukacie czegoś sprawdzonego, blisko plaży, promenady i centrum, z bajkowym widokiem z tarasu, to polecamy willę ,w której mieszkaliśmy (tutaj). Właściwie jedyne, do czego można by się przyczepić to ilość miejsc parkingowych mniejsza niż apartamentów, a w związku z czym niekiedy musieliśmy parkować nieco dalej przy ulicy. Poza tym apartament rewelacyjny, posiadający wszystko to, co potrzebne do użytku. Z sentymentem wspominamy ten poranny czas na tarasie, kiedy to planowaliśmy aktywności rozpoczynającego się dnia lub romantyczne wieczory we dwoje, przy blasku zachodzącego słońca, popijając wino i podjadając owoce (arbuzy mają tu rewelacyjne!), gdy dzieci już spały w sypialni obok.

Co do cen w 2022 roku (w Chorwacji obowiązującą walutą są jeszcze kuny, od stycznia przyszłego roku będzie już euro) to są bardzo zbliżone do naszych, odrobinę tylko droższe. Przykładowo robiąc zakupy w chorwackim Lidlu za kostkę masła płaciliśmy 16,99 kun (10 zł), chleb tostowy 8,99 kun (5,60 zł), biały winogron 27,99 kun za kilogram (17,50 zł). Wody mineralnej na szczęście nie trzeba w Dalmacji kupować, bowiem ta kranowa jest całkowicie zdatna do picia.

Co do kosztów dań w restauracji to oczywiście zależy od miejsca przede wszystkim, ale cenowo wypadają podobnie do naszych. Przykładowo za pizzę margarita płaciliśmy 65 kun (40 zł), a coca cola do obiadu to koszt 18 kun (11 zł). Cevapcici – typowe danie kuchni chorwackiej przygotowywane z mięsa mielonego kosztowało nas w Splicie 120 kun (75 zł), a ośmiornica w Omiśu 155 kun (96 zł).


Warto wymienić złotówki na kuny jeszcze przed wyjazdem z Polski, bo są miejsca, w których kartą nie ma możliwości zapłacić, ale w większości przypadków korzystaliśmy z karty Revolut, która pozwalała nam bezgotówkowo dokonywać niemalże wszystkich transakcji.
To tyle jeśli chodzi o informacje praktyczne. W kolejnych wpisach podzielę się z Wami naszymi wrażeniami po pobycie w Makarskiej, a także informacjami praktycznymi dotyczącymi zwiedzania Dubrownika, wyspy Brać czy Medjugorie na własną rękę. Opiszę także plażę idealną dla dzieci na Rivierze Makarskiej, także zapraszam do czytania.
Skomentuj