Wkroczyliśmy w 35. tydzień ciąży. Tydzień, w którym przywitaliśmy naszą pierwszą Córeczkę. I mimo, że niektóre wspomnienia z tamtego okresu zacierają się, ten dzień pamiętam jak wczoraj. Pamiętam odchodzące wody, pamiętam telefon do męża, aby wracał z pracy, mamę i ciocię, które przybiegły do mnie ekspresowo. Mama pakowała mi najpotrzebniejsze rzeczy do szpitala, ciocia myła mi włosy. Zestresowane patrzyły na mnie i zachodziły w głowę skąd u mnie taki spokój.
Strach ustąpił miejsca spokojowi.
Bunt pokorze.
Chaos nadziei, że za chwilę się spotkamy.
Nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie.
Mąż wrócił z pracy, poprosiłam go, aby przed szpitalem zawiózł mnie na plebanię. Nigdy nie zapomnę tej spowiedzi. Ksiądz w samochodzie za kierownicą, ja na miejscu dla pasażera z bólami krzyżowymi, a ponad nami SIła, która pozwala wszystko przetrwać. Wzruszony ksiądz nie daje nadziei, nie mówi wzniosłych słów o cudzie, w który jeśli tylko uwierzymy, na pewno się stanie. Modli się o siły dla nas. Błogosławi mnie i Ritusię na nadchodzące godziny.
Droga do szpitala długa, 40 kilometrów do pokonania. Modlimy się dużo. Prosimy Pana, aby nas poprowadził. Aby pozwolił nam przyjąć. Aby był z nami, bo bardzo potrzebujemy Jego obecności. Śpiewamy dużo. Nie zastanawiamy się nad tym, która z pieśni jest adekwatna do sytuacji. Same przychodzą, będąc jednocześnie ukojeniem i nadzieją.
Ty tylko mnie poprowadź,
Tobie powierzam mą drogę.
Ty tylko mnie poprowadź, Panie mój.
Powiadamiamy wszystkich o tym, że za kilka godzin przytulimy naszą Córeczkę. Prosimy o modlitwę. Nasi bliscy podają prośbę dalej. W późniejszym czasie dowiadujemy się, że Niebo zostało wręcz zasypane modlitwami w naszej intencji. Modlitwy płyną z domów, kościołów, zakonów.
Ritusia rodzi się otoczona ogromną Miłością. Wiemy, że nie mamy dużo czasu. Mimo wszystko towarzyszy nam wielki spokój. Obecność Kogoś Nad Nami jest wręcz namacalna. I choć nikogo nie widać, doskonale wiemy, że nie jesteśmy sami.
Cuda się zdarzają. Przychodzą w zaufaniu, oddaniu, miłości. W obecności Kogoś Jeszcze.
Bo wielkiś Ty, wielkie dzieła czynisz dziś.
Nie dorówna Tobie nikt,
nie dorówna Tobie nikt…
Aż mowę mi odjęło… nie wiem co napisać… pozwolę sobie zostać w tej zadumie…
Ty tylko mnie poprowadź… uwielbiam!!
PolubieniePolubienie
Podziwiam Cię za taki spokój wtedy! Wiele przeszliście, ale wszystko co złe będzie Wam zaraz nagrodzone drugą cudowną kruszynką! Jeszcze troszkę 🙂
PolubieniePolubienie
Piękny wpis, pełen spokoju, zaufania, miłości. Życzę Wam, byście już za kilka tygodni powitali Waszą nową Miłość – cudowną córcię i we troje rozpoczęli nową wspaniałą przygodę!
PolubieniePolubienie
Jesteś bardzo dzielna! Trzymaj się teraz na ostatniej prostej 🙂
PolubieniePolubienie
Bardzo piękny i wzruszający wpis. Jeden z takich, kiedy po przeczytaniu odjęło mi na chwilę mowę. Nie wiem co jeszcze mogłabym dodać… Powodzenia 🙂
PolubieniePolubienie