Od 6 roku życia każdy dzień 1 września rozpoczynam według tego samego schematu. Wstaję wcześnie rano podekscytowana, jem szybkie śniadanie, zakładam odświętny strój. Każdego roku biegnę najpierw na mszę pomodlić się o dobry rok, a potem lecę w podskokach do szkoły. Najpierw odprowadzana przez rodziców, potem z koleżankami, czasami sama. Najpierw w roli uczennicy, następnie studentki, potem nauczycielki. W zasadzie odkąd pamiętam to wrzesień to dla mnie tylko i wyłącznie powrót do szkoły. Wyjątkiem były oczywiście lata spędzone na studiowaniu – wtedy po porannej mszy wracałam do domu i rozpoczynałam jeszcze miesiąc leniuchowania przed rokiem akademickim. Wrzesień to jednak dla mnie szkolny czas. Czas, który uwielbiam i za którym w tym roku tęsknię.
Tym razem było inaczej. Owszem, była poranna msza, a na niej mnóstwo znajomych twarzy. Były rozmowy z pytaniem jak się czuję, były odświętne uśmiechy i gratulacje. Było wzniośle, jak zawsze. Tylko po wyjściu z kościoła wszyscy z pośpiechem udali się do swoich szkół, a ja z nostalgią udałam się do domu. I było mi dziwnie, smutno i źle. W zasadzie to pierwszy raz odkąd jestem na zwolnieniu. Tęsknię za pracą – za moją szkołą, za moją klasą, za moimi dzieciakami. Początek roku szkolnego to magiczny czas. Taki pozytywny, pełen zapału i chęci do pracy. Uwielbiam te moje uśmiechnięte, opalone buźki, które jak tylko wypatrzą mnie na apelowym placu, biegną do mnie aby się wtulić i przywitać po wakacjach. Uwielbiam, jak nie odstępują mnie na krok. Uwielbiam pierwsze zajęcia po wakacjach, przegadane o wszystkim i niczym, pierwsze wpisy do zeszytów, pierwsze prace plastyczne, pierwsze zadania domowe. Kiedy stoję przed ponad trzydziestką opalonych dziecięcych buziek, które wpatrują się we mnie zaciekawione, kiedy piszę coś na tablicy, kiedy słucham jak robią postępy w czytaniu, kiedy razem głośno śpiewamy, kiedy leżymy wspólnie na dywanie – czuję, że kocham moją pracę. Nie chciałabym robić w życiu nic innego.
Tęsknię. Pierwszego września też tęskniłam, ale zaraz po rozpoczęciu roku szkolnego do moich drzwi zapukały osoby, które tego dnia ogromnie poprawiły mi humor. To moje najbliższe koleżanki z pracy – przyszły po uroczystym apelu, odświętnie ubrane na kawę, ponarzekać na szkołę i wspólnie ze mną rozpocząć nowy rok szkolny. I gdy tak siedziały i narzekały na towarzyszący każdemu rozpoczynającemu się semestrowi nawał obowiązków, ja głaskałam swój duży już brzuszek i myślałam, że życie pisze zaskakujące scenariusze. Już nigdy rozpoczęcie roku szkolnego nie będzie wyglądać tak samo. Zawsze będzie ktoś, o kogo będę musiała się zatroszczyć przed pójściem do pracy. A za siedem lat wspólnie ubierzemy się odświętnie, pójdziemy na poranną mszę, a po niej trzymając się za ręce razem przekroczymy szkolne mury. Marta i Sara, mama i córka, nauczycielka i uczennica – nasz mały, zgrany duecik.
I chyba jeszcze bardziej pokocham wrzesień.
Zazdroszczę wykonywania zawodu który kochasz 🙂 Ja uwielbiam pracę z dziećmi, od czasu kiedy byłam nastolatką opiekowałam się dziećmi. Początkowo pomagałam babci, która była nianią, potem sama nią zostałam. Potem praktyki w żłobku i świetlicy socjoterapeutycznej. Skończyłam pedagogikę, ale niestety specjalizacją moją była resocjalizacja, a to wszystko z powodu braku innych ciekawszych opcji na mojej uczelni. Zawsze mogę kontynuować naukę na innej specjalizacji, może się kiedyś na to zdecyduje, ale w dzisiejszych czasach boję się, że włożę mnóstwo kasy i czasu na studiowanie, a pracy w zawodzie nie dostanę. Niestety mam słabą siłę przebicia i mało wiary w siebie. Życzę sobie znalezienia kiedyś pracy z której będę czerpała taką samą satysfakcję jak Ty 🙂
PolubieniePolubienie
Tak, zgadzam się, że ten zawód to ryzyko – pracy mało, płatna kiepsko, ale satysfakcja ogromna! Ja kończyłam poradnictwo, potem robiłam wychowanie przedszkolne i edukację wczesnoszkolną, a całkiem niedawno oligofrenopedagogikę. Aktualnie pracuję w SP i uwielbiam to, co robię 🙂
PolubieniePolubienie
Ja tez tęsknię za takim uroczystym 1 września, fajnie byłoby wrócić do szkoły;) pewnie za 6 lat będzie mi to dane z perspektywy rodzica 😉 ale znowu będę mogła wybierać zeszyty, plecak i piorbik-to będzie fantastyczne 🙂
PolubieniePolubienie
Kompletowanie szkolnej wyprawki jest równie ekscytujące jak kompletowanie wyprawki noworodka! 🙂 Co roku z rogalem na twarzy biegam po sklepach i kupuję sobie to, co przyda mi się w pracy 🙂 Kocham to! 🙂
PolubieniePolubienie
To nieoceniona wartość móc w życiu robić to co się kocha najbardziej:) Jestem pewna, że za rok jednak już nie zatęsknisz, a może nawte nie zauważysz, że to 1 września właśnie mija?:) Przecież z małą córeczką u boku będziesz pewnie właśnie spacerować po jakimś parku:)
PolubieniePolubienie
Dam znać za rok 😉
PolubieniePolubienie
czytając ten wpis pomyślałam że jesteś super babką z powołaniem i że mam nadzieję, że jest takich w szkołach więcej!
PolubieniePolubienie
Dzięki za miłe słowa. No mam nadzieję, że jest takich więcej! 🙂
PolubieniePolubienie