Oj, chyba zbytnio pospieszyłam się z ostatnim postem – zachwalałam ciążę w lecie, nie wiedząc jeszcze, jakie upały nas czekają! To, co aktualnie dzieje się z naszym klimatem, to dla mnie odrobinkę za dużo. Ale cóż – za każdym razem, gdy wydaje mi się, że za chwilę eksploduję od tych temperatur uświadamiam sobie, że lato niedługo się skończy. Znów przyjdą szare, deszczowe, wietrzne dni i jeszcze wszyscy zatęsknimy za słońcem. Trzeba się zatem cieszyć z tego, co jest i korzystać, póki jest z czego.
Upały mimo wszystko ostatnio dają się we znaki. Minęło już sporo dni od naszego powrotu z wakacji, a ja dopiero dzisiaj pierwszy raz włączyłam laptopa. W taką pogodę to korzystałam z Internetu tylko przez komórkę, ale dziś nadszedł czas – uzbrojona w dzbanek z wodą, miętą i cytryną nadrabiam blogowe zaległości. Post na dzisiaj – wakacyjne wspomnienia. Zaczynamy.
O tym, że uwielbiamy podróże wszelakie na tym blogu chyba da się zauważyć, nie dziwnym zatem zdaje się być fakt, że z nastaniem wakacji i okresu urlopowego musieliśmy się gdzieś wybrać. Wybór miejsca docelowego nie był jednak taki prosty. Z uwagi na małą Kruszynkę w brzuszku (która notabene wcale nie jest już taka mała) rozważyliśmy różne opcje i zdecydowaliśmy, że podróż samolotem odpada. Mimo, że w drugim trymestrze ponoć nie ma przeciwwskazań do lotów, ja jednak wolę dmuchać na zimne. Wybraliśmy zatem samochód jako środek transportu. Wiedzeni własnym doświadczeniem (w 31. tygodniu ciąży z Ritką odbyliśmy „małą” objazdówkę po Włoszech – Wenecja, Bolonia, Asyż, Cascia, Rzym) stwierdziliśmy, że podróż samochodem jest dla nas najlepszym rozwiązaniem. Siedzę wygodnie na przednim fotelu (czasem niemalże leżę, jak mam ochotę), z nogami do góry (w pończochach przeciwżylakowych…), robimy postój za każdym razem, kiedy mam potrzebę. Jesteśmy niezależni, sami decydujemy o wszystkim. Tak, samochód to dobry pomysł. Skoro mamy wybrany środek transportu, pora na wybór miejsca docelowego. Wybór padł (mało oryginalnie) na Chorwację. Nigdy nie byliśmy, a wszyscy zachwalają, więc śmialiśmy się, że jedziemy po to, by zobaczyć jedną, wielką komercję i przereklamowane miejsce, o którym wszyscy trąbią dookoła. Wrócimy i będziemy opowiadać, że nie ma tam nic ciekawego, a co! Jakże ogromne i MIŁE było nasze „rozczarowanie”…
Chorwacja zachwyciła nas od pierwszych chwil pobytu. Jako cel swojej podróży wybraliśmy Makarską – miejscowość położoną u stóp pasma gór Biokovo, w środkowej Dalmacji. Wybraliśmy miejsce tak daleko na południu, ponieważ planowaliśmy zwiedzić Dubrownik oraz udać się do Bośni i Hercegowiny do Medjugorje. Niestety upały tak dawały się we znaki, że poza rejsem na wyspę Brać i plażowaniem na Złotym Rogu nie ruszaliśmy się z miasteczka. O nudzie jednak nie było mowy. Każdego poranka jedliśmy śniadanko na naszym balkonie rozkoszując się przepięknym widokiem na góry, następnie spędzaliśmy czas na plaży, których jest tu naprawdę sporo. Kiedy dopadało nas słodkie lenistwo – pokonywaliśmy 60 schodków w dół od naszego apartamentu i już byliśmy na plaży. Kiedy mieliśmy ochotę na więcej intymności wystarczył krótki spacerek poza centrum i można wybierać w urokliwych, małych zatoczkach, idealnych na romantyczne chwile we dwoje. Morze ciepłe, pogoda wyśmienita, plaża czysta, ogromny wybór knajp i restauracji, mili ludzie, cudowne widoki i najwspanialsze towarzystwo męża i córeczki w brzuszku – czego chcieć więcej?
Tak, to były zdecydowanie udane wakacje. Takie spokojne, intymne, nasze.
W zasadzie to chyba ostatnie wakacje w takim składzie 🙂
Piękne zdjęcia, piękna pamiątka, piękna Chorwacja. My z Chorwacji „przywieźliśmy” Majuszkę, więc mam same dobre wspomnienia z tym miejscem 🙂 Kto wie, może za rok pojedziemy tam we troje 🙂
PolubieniePolubienie
No my kochamy Chorwację i nas nie trzeba przekonywać, że warto tam spędzić wakacje:) A po Waszych uśmiechach widać, że udany wyjazd:D A jak się dziewczynka wygramoili już na świat to dopiero zobaczysz jaka to frajda jechać gdzieś we troje:P Tylko wszędzie dziwnym trafem jedzie się trzy razy dłużej:D
PolubieniePolubienie
piękne zdjęcia! Mnie też Chorwacja zauroczyła i na pewno kiedyś tam wrocimy, chociaż póki co cały czas ciągnie nas na Cypr 🙂
PolubieniePolubienie