Zima nas nie rozpieszcza, po jednym śnieżnym dniu znów przyszła odwilż, dlatego postanowiliśmy poszukać jej sami. I tak oto ostatnich kilka dni spędziliśmy na prawdziwym zimowym szaleństwie. Jako że mąż mój osobisty pała miłością gorącą i odwzajemnioną do snowboardu, ja – trochę z konieczności, a trochę z czystej ciekawości – musiałam sporty zimowe pokochać też. Do deski mi jakoś niezbyt śpieszno, wybrałam więc narty. I tak oto od czasu do czasu, z nastaniem kalendarzowej zimy (której za oknem zdecydowanie brakuje) wybieramy się na stok.
Tegoroczny wyjazd zdecydowanie należy do udanych. Śniegu mnóstwo, pogoda przepiękna, warunki do jazdy znakomite. I czasu dla siebie mnóstwo.
Dlatego korzystamy i cieszymy się swoją obecnością. Łapiemy chwile, które trwają, staramy się je zapamiętać i nacieszyć nimi, aby w gorszych chwilach zapracowania i powrotu do codzienności móc do nich wracać.
Dla każdego coś miłego… dla męża snowboard, dla Ciebie narty… Najważniejsze, że towarzyszy Wam przy tym wspaniały humor i świetna zabawa… no i że możecie pobyć ze sobą i nacieszyć się swoją obecnością… 🙂
Przepiękna zima! Gdzie taką znaleźliście? 😉
PolubieniePolubienie
Zima rzeczywiście piękna. W mieście takiej brakuje. Ta na zdjęciach to akurat Zieleniec 🙂
PolubieniePolubienie