Raz na wozie, raz…

Jak wspominałam w poprzednim poście, wkroczyliśmy w 35. tydzień. Jest to dla mnie wyjątkowy tydzień, któremu towarzyszą najpiękniejsze i najtrudniejsze wspomnienia w moim życiu. Generalnie w ostatnim czasie bardzo dużo o mnie porównań, wspomnień, wracania do tego, co było, ogromnej tęsknoty. Zasypiając wieczorem mąż zapytał mnie, czy zastanawiam się nad tym jak będzie wyglądać Sara. Nie zastanawiam się. Daleka jestem od wybiegania w przyszłość. Chcę, żeby była zdrowa, żeby wszystko było dobrze. A to, czy będzie miała moje oczy czy tatusia usta, to bez znaczenia. Dla mnie i tak będzie najpiękniejsza. Ale niech wszystko będzie dobrze.
Rozmawialiśmy też o zbliżającym się porodzie. Nawet nie wiedziałam, że w moim cudownym mężu jest też tyle lęku o nas. Nasze wcześniejsze doświadczenia jednak siedzą gdzieś z tyłu głowy i nie tak łatwo o nich zapomnieć.
Na szczęście z Sarką wszystko w porządku. Rośniemy sobie i rozwijamy się dobrze. Martwi nas tylko to, że wyniki crp mam wysokie, co świadczy o jakimś stanie zapalnym w organizmie. Dostałam antybiotyk na 5 dni, potem powtórka badań i zobaczymy co dalej. Za dwa tygodnie mam usg z oceną blizny po cesarskim cięciu. Chciałabym rodzić naturalnie, ale dopiero po tym badaniu lekarz podejmie decyzję czy to w ogóle w moim przypadku wchodzi w grę. Miałam cięcie niespełna półtora roku temu, w 35. tygodniu, na małej macicy w stosunku do wieku ciąży – to stwarza pewne problemy. Nie nastawiam się jeszcze na nic – zobaczymy co nam wyjdzie na usg.

Co do mnie, to czuję się już trochę jak wieloryb. Nie bez powodu mężuś zwraca się do mnie pieszczotliwie „kluseczka”. Przytyłam już 13 kilogramów i naprawdę odczuwam różnicę. Cała czuję się taka napompowana. Dorobiłam się drugiego podbródka i nóżek jak paróweczki. Na szczęście poza tymi walorami nie mogę narzekać na niedogodności trzeciego trymestru. Zgaga szczęśliwie mnie omija, do toalety w nocy wstaję tylko raz, rozstępów póki co brak, nie mam skurczy łydek (dla porównania – bez ciąży zdarzało mi się miewać!). Tylko ta infekcja i antybiotyk… ehh, zawsze coś.

Uczęszczamy na zajęcia szkoły rodzenia. Zapisaliśmy się razem z moim bratem i bratową, która spodziewa się już na dniach synka! Nie mogę się doczekać, niech przeciera nasze porodowe szlaki. Co  nam daje taka szkoła? Wydaje mi się, że z powodzeniem możnaby się bez niej obejść. Fakt – są zajęcia z oddychania, trochę teorii, opieki nad noworodkiem itp., ale na chwilę obecną (a 5 spotkań za nami) nie dowiedziałam się jeszcze niczego takiego, o czym nie miałabym pojęcia. Ale lubię tam chodzić, chociażby po to, aby poćwiczyć z mężem, pogadać z bratową czy innymi ciężarówkami. Przynajmniej taką rozrywkę mogę sobie zapewnić 🙂
Jeszcze 5 tygodni. TYLKO 5 tygodni. Nie mogę w to uwierzyć.

Na poprawę humoru przeglądam zdjęcia z naszej rodzinnej sesji ciążowej, która miała miejsce 5 tygodni i chyba 100 kilo temu 😉
Nigdy się nie spodziewałam, że takie głębokie doświadczenie jakim jest ciąża, będę mogła dzielić z inną bliską mi ciężarną. Żona mojego brata spodziewa się Mateuszka już na dniach, ale całą ciążę mogłyśmy wymieniać się doświadczeniami, razem przedzierać się przez wyprawkowe gąszcze, wspólnie narzekać i leniuchować. To był dobry, wspólny czas. Ciekawe jak będzie nam się wspólnie wychowywać dzieci? 🙂

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC
SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

7 myśli w temacie “Raz na wozie, raz…

Add yours

  1. Piękne zdjęcia 🙂 mi też zostało tylko 5 tygodni 😀 choć czasem mam wrażenie, że to AŻ 5 tygodni 🙂 z drugiej strony może to i lepiej, bo wciąż nie mogę zdecydować się jak nazwać swoją córeczkę 😛

    Polubienie

  2. Sesja wyszła Wam cudnie:) Zazdroszczę tej ‚bratniej ciążowej duszy’:) Ja w gronie swoich znajomych nie mam ani jednej młodej mamy czy ciężarnej, co czasami mi doskwierało i chociażby dlatego też chodziliśmy na szkołę rodzenia:) Fajnie było z kimkolwiek ‚w temacie’ porozmawiać:) Ale to było już wieeeeeki temu:) Za chwilę sama tak będziesz mówić:P

    Polubienie

Dodaj komentarz

Blog na WordPress.com.

Up ↑